Złodzieje regularnie okradają myślęciński ogród botaniczny. Wybierają najbardziej wartościowe okazy. Straty szacowane są na kilkanaście tysięcy złotych.
Choć grabieże zdarzały się od początku istnienia botanika, od kilku tygodni przybrały na sile. Złodzieje w ciągu dnia wybierają sobie drogi łup, po który wracają nocą. Tylko w ubiegły weekend wywieźli trzy okazałe rododendrony. Coś musiało ich jednak spłoszyć, bo jeszcze jeden został przez nich porzucony. Nie mogąc wjechać do środka (brama zamykana jest o godzinie 19), przeskakują przez płot i przerzucają rośliny. Wcześniej, również w weekend, zginęły: miłorząb, świerk inversa, cis kolumnowy, wiąz wredei.
Wiosną łupem złodziei padły sosny limby i dwie 3,5-metrowe magnolie, które zostały jednak zbyt płytko wykopane. - Świadczy to o tym, że złodziejami są osoby nieznające się na ogrodnictwie. Fachowiec wie, że tak wyjęte z ziemi drzewa nie przeżyją. A szkoda, bo te magnolie właśnie miały kwitnąć – mówi Iwona Bednarek, kierownik myślęcińskiego ogrodu botanicznego. Straty szacowane są na kilkanaście tysięcy złotych. Im bowiem okazy są starsze i większe, warte są więcej, nawet kilkaset złotych, a skradzione drzewa i krzewy to materiał nawet dziesięcioletni.
Samo ogrodzenie i zamykanie na noc nie przynosi efektów, dlatego też botanik zostanie objęty systemem monitoringu. Dodatkowo w nocy regularnych obchodów dokonywać będzie firma ochroniarska. Mamy ogromną nadzieję, że w ciągu dnia odwiedzający Myślęcinek będą zwracać uwagę na możliwe próby kradzieży. Pracownicy Leśnego Parku działający na terenie ogrodu są ubrani w stroje firmowe, dlatego też o każdej innej osobie wykopującej rośliny należy powiadomić straż miejską, policję lub obsługę parku.